ks. Moisey B. Drozd - Dies Et Mens i Dziecięca Kraina
Dies Et Mens
moisey bogdan drozd

     D I E S   ET   M E N S   [ 546 ]     

●`MEDITATIO MORTALIS`● № 170 '… gdy Bóg i człowiek się rodzi …' cz.


m. b. drozd
_


meditatio № 170 - ' … gdy Bóg i człowiek się rodzi … '



część 2


Zawsze dziękuję Bogu,
że mnie uczynił człowiekiem wierzącym,
bo z moim usposobieniem,
życie bez wiary byłoby puste i pachnące, jak beczka po kapuście.
Nie rozumiem tzw. „zawodowych” ateistów,
ale szanuję rzeczywistych ateistów szukających prawdy,
gdyż często obnażają naszą małą wiarę,
pokazując nam, ze wierzymy nie w Boga prawdziwego, a w bożka.

Ach, gdyby życie nie było tylko Przejściem, byłoby nieznośne.
Przemijanie coraz częściej szepce mi do ucha,
że pośród śmierci trwa życie, pośród kłamstwa trwa prawda,
pośród ciemności trwa światło.
Dlatego Bóg jest życiem, prawdą i światłem.

Czy Boga można zastąpić?
Fiodor Dostojewski mówi tak:
„Braku Boga nie sposób zastąpić miłością do ludzkości,
albowiem człowiek natychmiast zapyta:
dlaczego mam kochać ludzkość?”
Pragniemy Boga udowodnić!
Istnieje On czy nie istnieje?
To pytanie racjonalne, ale nic nie wnosi do racjonalności,
bowiem Bóg, którego można byłoby dotknąć, nie byłby już Bogiem.
Zapytam: „Czy miłość można udowodnić?”
Dowodem na istnienie Boga jest dla mnie to,
że nie można dowieść Jego nieistnienia.

Bóg który istnieje, naprawdę jest Miłością.

„Zastanów się Oskarze. Który z nich wydaje ci się bliższy?
Bóg, który nic nie czuje czy Bóg, który cierpi?” –
pyta autor książki „Oskar i pani Róża”, Éric-Emmanuel Schmitt .

Bóg, który cierpi.
Bóg, który umiera.
Bóg, który przez Zmartwychwstanie dokonuje mutacji czasu.
Uniżony i miłujący Bóg.

Dopóki miłość pozostaje niemożliwa do opisania,
dopóty jesteśmy ludźmi.
Nie jesteśmy tylko mieszaniną kodu genetycznego,
fizjologii, skoków adrenaliny i Bóg wie czego jeszcze (!)
i nie mieszajmy liter alfabetu z miłością,
bo zepsujemy albo miłość albo alfabet.

W istocie rzeczy gdzieś głęboko w nas - w cywilizacji ludzkiej,
drzemie ogromna potrzeba obecności Boga, tego Boga,
który nie ma wycelowanej w nas broni dla karania,
ale który uśmiecha się i dodaje nam otuchy i odwagi,
abyśmy się stali rzeczywiście ludźmi
w stosunku do Jego wielkiego arcydzieła, jakim jest Wszechświat.
Nie ma miłości do Boga bez miłości do człowieka.
Augustyn z Hippony mawiał:
„Miłość porusza się na dwóch nogach:
jedną z nich jest miłość do Boga, drugą do ludzi.
Rób wszystko, żebyś nie kuśtykał,
ale biegnij na obu, aż do samego Boga”.

Mówiąc o miłości,
obym nigdy nie zapominał o ufności.
Jeżeli jestem niezdolny do tego, aby ufać ludziom,
jeśli nie doświadczę nigdy zaufania, to nie zrozumiem istoty chrześcijaństwa.
Będę szukał Boga w scenie, w przedmiotach - nie w ludziach!
Jeżeli zaś przy pracy będę miał mniej Boga w sobie niż w kościele,
to nie będę miał Go prawdziwie lub wcale.

Zagadka ludzkiego żywota i wiary nie polega na tym,
żeby tylko żyć i wierzyć, ale na tym, po co żyć i po co wierzyć.
Życie jest miłością do tego, co widoczne, co możliwe lub prawdopodobne,
zaś wiara jest miłością do tego, co niewidoczne;
ufnością w to, co niemożliwe i nieprawdopodobne.

W życiu każdego człowieka istnieje punkt zwrotny.
Jest to ta chwila, kiedy człowiek musi sam siebie zaakceptować.
Już nie chodzi o to jakim ma się stać.
Chodzi o to jaki jest i jakim pozostanie.
Dostrzegłem w sobie ten punkt zwrotny,
który skłania mnie coraz bardziej do samotności.

Najgorszą samotnością nie jest ta, która otacza człowieka,
ale ta, która jest pustką w nim samym.
W relacji do swego cierpienia, którego nie rozumiałem,
byłem bezradny, rozdarty i zbuntowany, a pytanie: „dlaczego”,
nie schodziło mi z oczu, myśli i uczuć.
A może Bóg mówi cierpiącemu człowiekowi w ten sposób:
„Uzdrawiam Cię, więc ranię, kocham, więc karcę?”.
Nie wiem, ale chciałbym, aby tak było.

Samotność jest niezależnością.
Jest ona zimna. O tak! Ale jest też cicha.
Prawdziwie cicha i wielka, podobnie jak zimne,
ciche przestworza, po których wędrują gwiazdy.
Samotność nie ma nic wspólnego z brakiem towarzystwa.
Końcowy odcinek drogi do Boga nazywa się zawsze samotność,
w którym czuję, ze nie tylko jestem, ale stwarzam siebie.
Samotność na moje pytanie: „Jaki jest mój Bóg?”,
daje mi odpowiedź prostą i prawdziwą:
„Taki mój Bóg, jakie mam serce”.

_

Samotność to także wolność i łzy.
Człowiek, który nie poczuł smaku swoich łez –
nie jest prawdziwym człowiekiem.
Dla mnie samotność,
to narodziny Boga i człowieka.
To okrąg, którego środek jest wszędzie, a obwód nigdzie.

Ażeby nie zakończyć tak melancholijnie,
przytoczę święte słowa Augustyna Aureliusza z Hippony:

„Bóg miłuje nas takimi, jakimi będziemy,
a nie takimi, jakimi jesteśmy”.



[ 21. o5. 2o11 ]

_ __ ___ ____ _____ ______ _________________ Xpuctoc Bockpece


moisey b. drozd
2011-05-22


Pozostałe wpisy:

 
Dies Et Mens
Dzień i Myśl

Archiwum

Dies Et Mens
Wylistowane
Dies Et Mens
Dziecięca Kraina
Wylistowane
Dziecięca Kraina

Dies Et Mens i Dziecięca Kraina - ks. Moisey Bogdan Drozd © 2012
Dies Et Mens | Dziecięca Kraina

2 696 340