moisey b. drozd
_
« Będę, więc jestem »
esej o Jerzym Nowosielskim
część 3
Dzisiaj dzień pogrzebu
świętej pamięci Profesora Jerzego Nowosielskiego …
Niechaj nasze myśli, serca, refleksje, uczucia, doznania
pochłonie sens Bożej miłości do człowieka,
który w miłości przychodzi na ten świat
i który z nią odchodzi z rzeczywistości,
którą określa czas.
Nie ma nic piękniejszego na Świecie, niż dobry człowiek. Nie ma nic wartościowszego w tym Wszechświecie, niż tajemnica obrazu Bożego w człowieku. Nie ma nic cenniejszego w ludzkiej rzeczywistości, niż godność i wolność człowiecza. Nie ma nic prawdziwszego na planecie Ziemia, niż relacja tęsknoty między stworzeniem a Stwórcą, relacja tęsknoty między człowiekiem a Źródłem jego obrazu. Nie ma nic sensowniejszego w ludzkim czasie, niż te chwile, gdy człowiek duchowością swoją unosi się nad własne postrzeganie. Nie tylko człowiek metafizyką swojego „jestem” tęskni za „będę”, bowiem Bóg pierwszy zatęsknił za człowiekiem.
„Adamie, gdzie jesteś” …
« Cud zaistnienia »
Pierwsze mikrosekundy poczęcia istoty ludzkiej są rozpoczęciem malowania w człowieku obrazu niepojętej Tajemnicy. Poczęcie – to najważniejszy akt życia człowieka i zarazem najcenniejszy sakrament w życiu istoty uczynionej na obraz Boga. W tym cudzie człowiek otrzymuje wszystko to, co stanowi o nim i co odróżnia go od innych. Otrzymuje życie, a w nim: cały organiczny kosmos do przetrwania w materii i czasie; duszę, wolność, rozum, talenty, zdolności i cechy, które nie tylko wyróżniają go pośród innych ludzi, ale stanowią o tym, ze to „coś” jest właśnie „nim”. Ten malusieńki, mikroskopijny i żywy organizm, ważący zaledwie 0,000 001 500 grama mieści w sobie wszystko, kim będzie. To „coś”, to człowiek. Świadomość, ze w tej drobinie życia 21 dnia bije serduszko, powinno napełniać cywilizację ludzką radością i szacunkiem do życia, wszelkiego życia! Bez względu na ilość i jakość poglądów, każda ingerencja unicestwiająca to „coś”, ten ontyczny cud – jest zbrodnią, zaś ten akt ingerencji mogę ze smutkiem nazwać: ‘odczłowieczeniem’.
W człowieku drzemie jeszcze coś innego. Określając to „coś”zawsze mam wątpliwości: czy to „coś” czy „ktoś”? To „coś czy ktoś” – to dusza (gr. ψυχή, psyche). Na szczęście „duszy” zdefiniować nie można. To tak, jakbyśmy chcieli zdefiniować Stwórcę – Boga. Gdyby „dusza” była definiowalna i gdybyśmy Boga umieli ‘pojąć’, czy cokolwiek istniałoby i czy miałoby sens?
Na studiach polubiłem filozofię. Postać Sokratesa w interpretacji ks. prof. Stanisława Wielgusa urzekała mnie (S.Wielgus też. To niezwykły człowiek i wielkiej klasy wykładowca). Filozofia zawdzięcza Sokratesowi „wynalezienie” pojęcia „duszy”. Przedsokratejscy filozofowie pojęcie „psyche” tłumaczyli jako „tchnienie” i przypisywali temu tchnieniu „inteligencję”. Sokrates zaś zmodyfikował i spersonalizował znaczenie „psyche” i uczynił centralnym pojęciem swojej filozofii. Według niego dusza jest właściwym człowiekiem, jego „ja”. Dusza jest aklamacją ludzkiej indywidualności, gdyż w niej znajduje się źródło ontologii człowieka (siedziba atrybutów osoby). Swoim twierdzeniem: „poznać samego siebie” Sokrates uczynił epokowy krok odchodząc od założeń jońskiej filozofii przyrody, kierując się ku problematyce antropologicznej. Człowiek i jego dobro stały się jądrem filozofii Sokratesa. Według tej filozoficznej narracji człowiek powinien dbać o dobro duszy, zaś dobra materialne są czymś mniej istotnym.
Myśl Sokratesa rozwinął jego uczeń, Platon. Uważał „duszę” ze esencję osoby, ze bezcielesnego mieszkańca człowieczego „esse” (być, bycia). To za sprawą filozofii Platona, który poprzez twierdzenie, że: „człowiek - jest to dusza uwięziona w ciele”, teologia wschodnia do dziś nie potrafi ewoluować w kategoriach systemu filozoficznego. Nie potrafi uwolnić się od platonizmu i neoplatonizmu, akceptując w końcu świat materii jako nieuchronny, rzeczywisty i piękny atrybut Wszechświata.
« Ikoniczna narracja Ewangelii »
Nie bez przyczyny zacząłem od cudu zaistnienia, bo Jerzy Nowosielski był i jest cudem dla tych, którzy „otarli” się o Niego. Nie bez przyczyny w kilku słowach skupiłem się na platonizmie, gdyż uważam, ze Nowosielski w tym systemie myślowym (filozoficznym) najbardziej czuł swoją tożsamość.
Pomimo tego, iż surrealizm wstrząsnął Jego życiem, osobowością, wiarą, sztuką-duchowością, to - w istocie - był wierny neoplatońskiej wizji Wszechświata, aż do końca. O tym wydarzeniu tak mówił: „ … Surrealizm bowiem sprawił, ze rzeczywistość ikony zobaczyłem w innym świetle. Więcej, uważam, ze zrewolucjonizował on w ogóle moją percepcję rzeczywistości”.
Czytając myśli Jerzego Nowosielskiego zawarte w książkach, gdy dochodziłem do wypowiedzi na temat zła, miałem wrażenie, ze On niebezpiecznie ociera się o manicheizm. To wynikało (tak mi się wydaje) z pragnienia i akceptacji mistycyzmu jako drogi życia i Jego drogi do Boga. Sądzę, iż prawie każdy mistyk, w przebiegu swojej duchowej inicjacji, zaczyna mieć ‘wstręt’ do tego, co materialne. Chociaż nie jestem mistykiem i rozumiem sens istnienia i powołania materii, to także coraz bardziej obdarzam to, co materialne, brakiem „uwielbienia” i brakiem zainteresowania.
« Ars Dei »
Obrazy ‘świeckie’ Nowosielskiego jak ikony ... Akty malowane jak najczystsza rzeczywistość … Ikony jak tunele z czasu do wiekuistości … Ciemne twarze ikon. Czasami czarne. Ikona to nie fotografia. Ikona to święta wyobraźnia. Ikona Nowosielskiego to zaproszenie do lotu, by złamać czas. Widzę w Jego twórczości odtwarzanie kosmicznej pasji, w której ikona jest jak gdyby prezentacją Horyzontu Zdarzeń (Czarnych Dziur), który „ściąga” potężną grawitacją czas, materię, przestrzeń, i wszystko. To niepojęte …
Ikona w narracji Jerzego Nowosielskiego jest właśnie takim Bożym Horyzontem Zdarzeń, przyciągającym do siebie - jak niewyobrażalna siła grawitacji – wszystko co ludzkie, wszystko co sensowne, wszystko co z dobra, do jądra początku Sensu.
Jerzy Nowosielski to niepowtarzalny malarz. Niezwykły umysł. Jego wiedza, choć trochę nieusystematyzowana, jest imponująca. Rozmawiałem z Nim na temat muzyki barokowej i byłem zdumiony, jak świetnie posługiwał się muzykologiczną terminologią. I chociaż mówi się o Nim, ze jest prawosławnym teologiem, to jednak dla mnie pozostanie wybitnym myślicielem z doskonałą intuicją teologiczną. Teologia to nauka posługująca się ścisłymi regułami i metodologią, zaś artysta, gdy zacznie tworzyć według ścisłych zasad, przestaje być artystą.
▪ ▪ ▪
« Moimi ukochanymi księgami ze Starego Testamentu są: „Genesis”, „Pieśni nad pieśniami”, „Księga Hioba”. „Genesis” dlatego, ze uświadamia nasz początek. „Pieśni nad pieśniami” ze względu na żywy płomień erosa, który tam jest zobrazowany, zaś do lektury „Hioba” wciąż wracam, gdy frapuje mnie nierozwiązalne zagadnienie zła – wspomina Jerzy Nowosielski. [ … ]
Zawsze, gdy wybieram się na wakacje, biorę ze sobą Biblię ».
[ 24. o2. 2o11 ]
_ __ ___ ____ _____ ______ ___________ ______________ ... cum Deo ...
|