Każdy dzień roku powinien być Dniem Dziecka. My, starsi nieco, do końca nie zdajemy sobie sprawy, jak ważny jest to czas, świat i przestrzeń dziecka. "Czas" dzieciństwa to kształtowanie nade wszystko całych galaktyk wnętrza osoby : miłości, zachwytu, wyobraźni, wrażliwości, współczucia, odpowiedzialności, koleżeństwa, fantazji, rozwoju zdolności.
Jestem przekonany, ze nikt z nas nie ma takiej pięknej wyobraźni i fantazji jak dziecko. Zresztą, dziecko ma taki okres w rozwoju swej osoby, ze fantazja i wyobraźnia jest na granicy rzeczywistości i bajki. I to jest właśnie piękne, niezwykłe i konieczne. Pamiętam, jak brat Roman „zmyślał”, ze samochód ciężarowy przejechał po obwodzie jego ciała. Każdy z nas pamięta te swoje fantazje.
Psychologowie „trąbią” na alarm, ażeby nie ignorować tej dziecięcej fantazji, gdyż jest ona czymś naturalnym, niezbędnym w rozwoju osobowości dziecka. Mówią też, im dziecko więcej fantazjuje, tym jest zdolniejsze. Wspominam to z tęsknotą za takim światem, gdyż będąc dzieckiem i gdy miałem ten okres rozwoju, to wyznając swoje fantazje mówiłem i przeżywałem to z takim zaangażowaniem, z taką „prawdą”, ze fikcja mieszała się mi z rzeczywistością, a jej rezultatem była moja dziecięca rzeczywistość.
Dziś wiem, ze bez wyobraźni i fantazji nie można być dobrym człowiekiem, muzykiem, pisarzem, lekarzem, malarzem, księdzem, kierowcą …, a szczególnie matką i ojcem dziecka. Bez wyobraźni i fantazji nie można być dzieckiem.
♫♥♫░Kochane dzieci░♫♥♫
pragnę, aby życie Wasze, które dopiero co wzeszło, było jak kwiatek. Kwiatek jak wschodzi, buźkę swą ustawia zawsze do słońca, bo chce żyć. Kwiatek wie, ze bez słońca żyć nie można. Bez słońca nawet nie „wyjdzie” z ziemi.
Życzę Wam, Dzieci, właśnie tego, aby poprzez całe życie było z Wami Wasze Słońce, bo każdy człowiek ma swoje Słońce, które dla niego jest tylko jego. Ale to Słońce jest tym samym Ciepłem dla każdej istoty ludzkiej z osobna, jak i dla wszystkich ludzi i stworzeń. To Słońce - Światłość jest synonimem Boga naszego.
_ __ ___ _______ _____ ______ _______
HANS CHRISTIAN ANDERSEN - bajka dla dzieci
˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚˚
░░░░Dziecięca paplanina░░░░
W mieszkaniu kupca zebrało się liczne dziecięce towarzystwo: były to dzieci ludzi bogatych i znacznych; kupcowi dobrze się powodziło. Był człowiekiem uczonym, chodził nawet na uniwersytet, co stanowiło zasługę jego ojca, dzielnego człowieka; ten początkowo był tylko handlarzem bydła, ale uczciwością i pracą zdobył majątek, który kupiec jeszcze pomnożył. Posiadał rozum i nawet serce, ale mniej o tym mówiono aniżeli o jego pieniądzach.
Bywali u niego ludzie wytworni, arystokracja krwi i arystokracja ducha, bywali też ludzie posiadający jedno i drugie - szlachetną krew i rozum, albo tacy, którzy nie mogli się pochwalić ani jednym, ani drugim. Teraz zebrało się tam towarzystwo dzieci, dzieci rozmawiały ze sobą, a dzieci rozmawiają szczerze. Była wśród nich śliczna, mała dziewczynka, ale bardzo zarozumiała: to służba zepsuła ją pochlebstwami, rodzice bowiem byli na to zbyt rozsądni. Ojciec jej był szambelanem - dziewczynka wiedziała, ze to strasznie dużo znaczy.
- Jestem dzieckiem szambelana - mówiła.
Mogłaby równie dobrze być dzieckiem z sutereny, bo na to, aby być jednym lub drugim, nie ma się żadnego wpływu; i opowiedziała innym dzieciom, ze jest dobrze urodzona, i dodała, ze jeżeli się nie jest "urodzonym" - pozostaje się niczym; wtedy nie pomaga żadna nauka ani pilność, o ile się nie jest "urodzonym", nie można nic osiągnąć.
A ci, których nazwisko kończy się na "sen" - mówiła - z tych nic już w świecie nie będzie, trzeba się wziąć pod boki i z daleka trzymać od tych "sen, sen" - i to mówiąc podparła się swymi ślicznymi rączkami pod boki; chciała pokazać, jak się to powinno robić.
Jej rączki były prześliczne, była doprawdy zachwycająca.
Córeczka kupca rozgniewała się bardzo; jej ojciec nazywał się Madsen, wiedziała, ze jego nazwisko kończyło się na "sen", odpowiedziała jej więc, jak tylko mogła najdumniej:
- Mój ojciec może kupić karmelków za sto talarów i wyrzucić je przez okno. Czy twój ojciec to potrafi?
- A mój - powiedziała córeczka literata - może twego ojca i twego ojca, i wszystkich ojców opisać w gazecie. Moja matka mówi, ze wszyscy ludzie boją się go, bo ojciec rządzi całym pismem.
I dziewczynka podniosła głowę do góry, jak gdyby była prawdziwą księżniczką, która może zadzierać głowę do góry. Ale za uchylonymi drzwiami stał biedny chłopiec i zaglądał przez szparę do środka. Nie wolno mu było nawet wejść do pokoju, gdyż był biedny. Kręcił kucharce rożen, a za to pozwoliła mu zajrzeć do dzieci, które tak wesoło się zabawiały. Była to dla niego wielka przyjemność.
"Gdybym to ja mógł być jednym z nich!" - myślał, a potem usłyszał to, co tam mówiono, i sprawiło mu to dużą przykrość. Rodzice chłopca nie mieli ani jednego grosza schowanego na dnie kuferka i gazety też nie mogli prenumerować, nie mówiąc już o tym, aby w niej pisać, ale najgorsze było to, ze nazwisko jego ojca, tak jak jego własne nazwisko, kończyło się na "sen". A więc nic już z niego nie będzie w życiu. Było to bardzo smutne. Ale wiedział przynajmniej jedno, ze był urodzony. To było zupełnie pewne.
Wszystko to działo się jednego wieczora. Potem przeszło wiele lat i dzieci wyrosły na ludzi. W mieście wznosił się wspaniały dom, w którym znajdowały się cudne rzeczy, wszyscy ludzie chcieli ten dom oglądać, nawet ci, którzy mieszkali za miastem, przybywali do miasta, aby obejrzeć ten dom.
Które z tych dzieci, o których opowiadaliśmy, mogło nazwać ten dom swoim domem? Myślicie, ze to łatwo zgadnąć? Okazuje się, ze wcale niełatwo. Dom należał do tego biednego chłopca; pomimo ze nazwisko jego kończyło się na "sen", jednak coś z niego wyrosło, nazywał się bowiem - Thorvaldsen.
A troje innych dzieci - dzieci szlachetnej krwi, i te dumne ze swego majątku, i dzieci arystokratów ducha? Żadne z nich nie wyróżniło się niczym zasługującym na uwagę. Wyrosły wszystkie na przyzwoitych ludzi, gdyż w istocie były to dobre dzieci; to, o czym niegdyś myślały i mówiły, było przecież jedynie dziecięcą paplaniną.
_ __ ___ ____ _____ ______ ____________ _______________ ...cum Deo !
|